AN/PEQ -15 LA 5 FMA vs. ELEMENT
Dawno nic tu nie było, bo wiele się w życiu prywatnym pozmieniało. Mam tylko nadzieję, że to już koniec wszelkich perturbacji i wracamy do pisania… Trzymajcie kciuki!
Na kolejne otwarcie przygotowaliśmy porównanie konkurencyjnych produktów FMA i Elementa. Repliki wskaźników laserowych Insight Technology są bardzo popularnym i pożądanym, szczególnie przez rekonstruktorów gadżetem. Mniej więcej w tym samym czasie na rynku pojawiły się długo oczekiwane przez wielu „puszki”. Zaczynam!
Obaj producenci zadbali, by wskaźniki przyszły w ładnym opakowaniu. Element postarał się według mnie bardziej i zrobił śliczne opakowanie w kolorze piaskowym, które zamykane jest na zatrzaski i można je przytroczyć do oporządzenia. LA-5 z FMA zapakowane jest w czarne opakowanie z logo, zamykane zwykłymi naklejkami, które stanowią przy okazji informację o produkcie wewnątrz.
A wewnątrz mamy dokładnie to co widać na zdjęciach. Puszki, włącznik dotykowy, instrukcja, naklejki, dodatkowo Element dodaje rzep do zamocowania przycisku na broni. Obie puszki zasilane są 2 bateriami CR123, których nie ma w komplecie. Różnice w wykonaniu są widoczne już na pierwszy rzut oka.
Kolor to pierwsza rzecz jaka rzuca się w oczy. Ciemniejszy Element wygląda według mnie lepiej. Inny materiał został użyty do „soczewek”. Puszki różnią się kształtem, szczególnie puszka FMA odbiega od oryginału. Zaokrąglenie przy komorze baterii, dodatkowy „wypustek” przy chwycie do montażu RIS od spodu puszki pochodzący jeszcze ze starej wersji AN/PEQ-15. Oraz brak diodowego wskaźnika ON/OFF przy komorze baterii. To wszystko powoduje, że mimo kilku wad produkt Elementa wypada zdecydowanie lepiej.
Oba wskaźniki posiadają czerwony laser i latarkę, ale Element dodatkowo ma tak jak w oryginale laser IR. Laser, który działa i faktycznie widać go pięknie przez gogle. Niestety oba laserki Elementa nie zachwycają mocą i tutaj FMA wypada lepiej. Latarek nawet nie testowałem w otwartym terenie, ale ich moc jest podobna. Warto dodać, że przesłona na latarkę w produkcie FMA ma filtr IR, ale nie było okazji sprawdzić czy rzeczywiście podświetla w nokto.
Mimo, że Element wydaje się lepszą opcją, niestety nie jest pozbawiony wad. Są to drobne detale, które jednak psują cały efekt. Na przykład beznadziejny O-ring na nakrętce komory baterii. Nie dosyć, że w kolorze czarnym, to rozsypał się po pierwszym włożeniu baterii… Przycisk „Fire” na puszce Elementa niczym nie przypomina tego z oryginalnego produktu i tu FMA wygląda dużo lepiej. Do tego dochodzi przełącznik trybu, którego przełożenia nie zgrywają się z tym co jest na puszce. Niezbyt precyzyjnie oddana wielkość i kształt puszki. Być może numer seryjny wypalony na przodzie puszki Elementa ratuje cały efekt, ale nadal czegoś brakuje…
Najwyraźniej nie jestem jedynym purystą, którego drażnią takie detale. Dlatego w sieci pojawiły się już tzw. zestawy poprawiające. I tak Toy Soldier oferuje Kimplacustom Conversion Kits w dwóch wersjach. Są to konwersje do La5 B i LA5 C. Konwersje zawierają nowe nakrętki baterii z oringiem, włącznik „Fire” i nowe zestawy naklejek. Czekam na wersję B, więc wkrótce kilka fotek po konwersji.
Na koniec pozostaje pytanie: co wybrać?? Dla mnie jedyny słuszny wybór to puszka Elementa + konwersja Kimplacustom + mod z FMA + matrix code wypalony laserem. Ale to już na inny wpis…
Co to znaczy mod FMA?
Wymiana filterka na latarkę i ew. kapselka na batki…